sobota, 20 czerwca 2009

na północ

19.06.2009
trasa: Wał Miedzeszyński - Nieportęt. 30 km na wiosłach, pychu, przy burcie pchacza, burłaczeania. Słońce, deszcz i objawienie :)






czwartek, 18 czerwca 2009

próba ognia




Pierwsze kroki na Wiśle. Próba ognia zaliczona:
1. nie zatonęliśmy
2. załoga się dogada :)

wtorek, 16 czerwca 2009

na wodę







Nimbus od wczoraj stoi na wodzie, a wszystko dzięki przyjaciołom, którzy nadjechali z pomocą :) Sprawdzamy, czy jakoś od razu nie zatonie.

piątek, 12 czerwca 2009

długi w obiektywie

8.00 rano w czwartek.












Druga część załogi.











Mama vs rdza. 1:0 dla Mamy.












Miecz długo nie chciał zająć właściwej pozycji. Runda Tata vs. miecz 1:0.







Tu powinna znaleźć się Iza i Kite, ale działania wymagały takiego pośpiechu i koncentracji, że nikt nie myślał o robieniu zdjęć. Nadrobimy wkrótce :)












Piątek, 19.00.

długi weekend

Mamy jacht! Politechniczna ekipa po raz kolejny okazała się niezastąpiona, tym razem w szczególności SKŻ, dzięki któremu już mamy na czym spływać. Wybór padł na Oriona o wiatrobrzmiącej nazwie Nimbus, jacht idealny do żeglugi po rzekach przede wszystkim ze względu na lekkość, zwrotność i niewielkie zanurzenie. Od czwartku jesteśmy ślusarzami, malarzami i jachtmistrzami na pełnym etacie :) To dopiero 2 dni, a tak dużo udało się już zrobić! Dzięki za ogromną pomoc (w kolejności przybycia) moim niezawodnym Rodzicom i niezastąpionej Izie, Kiciorkowi za dzielne malowanie i Armenowi za wsparcie merytoryczne :) Za nami naprawa miecza, steru, czyszczenie i malowanie elementów drewnianych i kokpitu oraz pierwsze przymiarki do skompletowania masztu. Jutro dalszy ciąg malowania i laminowanie dziur we wnętrzu :)

piątek, 5 czerwca 2009

wokół

Ostatnie dni upływają na czytaniu, sprawdzaniu i przede wszystkim czarowaniu, żeby mieć na czym płynąć. I, nie zapeszając, wygląda na to, że się udało, bo chyba znalazłam jacht. Wszystko będzie wiadomo na 100% w środę. Plany nabierają rumieńców, kruszkowa energia kipi.

Co równie piękne, wokół pomysłu zaczynają gromadzić się ludzie. Najprawdopodobniej nici z samotnego spływu (na szczęście :), bo chęć zaokrętowania na całą trasę wyraził Andrzej. Kuba chce dołączyć z Krakowa, Sylwia od mostu Siekierkowskiego do Gdańskiego (dzielna! :), Iza i kilka kolejnych osób intensywnie się zastanawia. A mnie się marzy, żeby Wisłę chciało poznać jak najwięcej osób! :)

środa, 3 czerwca 2009

tło

Wisła, jak pisze Wojciech Giełżyński, jest najstarszą ze wszystkich nazw geograficznych w Polsce, o tysiąc lat dawniejszą od nazwy Polska. Rzeka już w XII wieku p.n.e. dzięki kupcom ze szlaku bursztynowego była na tyle znana, że doczekała się odwzorowania na mapie świata umieszczonej w galerii wniesionej przez Vispaniusa Agrippa. W ciągu kolejnych dziesięcioleci rzeka była uznawana za granicę między Germanią i Dacją, to znów między Sarmacją a... Azją. Dopiero Ptolemeusz Aleksandryjski w latach 142-147 n.e. przedstawił Wisłę jako granicę między Germanią i Sarmacją, dodając do niej drugą nazwę ziem polskich Calisia i trzecią Carrodunum, która w języku Celtów stacjonujących wówczas w tych rejonach oznaczała dzisiejszy Kraków. Pod koniec V wieku n.e. nad Górną Wisłą osiadło z kolei plemię Chorwatów, którzy w VI w. n.e. emigrując na południe, ustąpili miejsca budzącym postrach Awarom zwanym Obrzy, skąd wywodzi się nasz "olbrzym". Awarowie, wyróżniający się wiązaniem włosów w dwa warkocze, zasłynęli jako lud łupiący Bizancjum. Wracając jeszcze do Chorwatów: ci, którzy jednak pozostali nad Wisłą, dali początek polskim plemionom Wiślan i Lędzan, lub całkowicie się w nie wtopili. Nie można wreszcie wykluczyć, że sam król Krak nie był wodzem Chorwackim, o ile oczywiście nie został wymyślony przez pana Kadłubka.

Oj, działo się nad Wisłą :)

wpis w oparciu o:
1. W. Giełżyński "Moja prywatna Vistuliada", Iskry, Warszawa 1983.
2. http://www.kns.us.edu.pl/artykuly/dawnislowianie/002.html
3. wikipedia

wtorek, 2 czerwca 2009

prolog

Nie zawsze dalej znaczy lepiej. Brazylia zdobyta, Bałtyk opłynięty, Europa poznana, a serce wyrywa się dalej, tym razem jednak za cel obrało miejsce tak nieznane, jak bliskie. W dobie rozmytych granic, lotów gdzie dusza zapragnie i egzotyki na wyciągnięcie ręki, bardziej niż cokolwiek chcę poznać Wisłę, ten nasz lokalny skarb, od stuleci wychwalany przez poetów, a tak łatwo znieważany przez codzienność.

Początek rejsu 11.07.09, kiedy wyruszę z Krakowa. Przez kolejne 30 dni na trasie do Gdańska będę Wisłę poznawać, a fakty i impresje na jej temat utrwalać słowem, obrazem i dźwiękiem. Wykorzystam sposobności do rozmów z "nadwiślanami", będę słuchać historii rzeki, aby móc ją potem przekazać dalej. Czasu będzie dużo, bowiem spływam samotnie. Jeśli ktoś z Was zdecyduje się dołączyć do wyprawy, zapraszam. Gdyby jednak tak się nie stało, wyruszę na spotkanie Wisły w pojedynkę.

A na razie pochłaniam wspomnienia tych, którzy byli tam przede mną i nie mogę się doczekać, kiedy dobry wiatr pozwoli wyruszyć.